niedziela, 16 października 2016

Plantacja lawendy

Pierwszy raz plantację lawendy widziałam na Krymie, na południowych stokach wyglądała przepięknie. Nad założeniem własnej plantacji długo myślałam i analizowałam różne możliwości, aż przyszedł czas, że urzeczywistniłam swoje marzenia. W tym roku przez całą wiosnę i lato przygotowywałam poletko, które wcześniej służyło jako wysypisko gruzu po budowach, przebudowach i rozbudowach. Sporo czasu i wysiłku kosztowało doprowadzenie pola do takiego stanu, żeby móc posadzić lawendę. Ziemia była parę lat nieuprawiana, więc wyrosła na niej potężna łąka, którą pługiem nie można było przeorać. Roboty przygotowawcze były wykonywane etapami. 
Pozbyłam się trawy, chwastów i kamieni. Na samym końcu przez środek działki przeprowadziłam drenaż, gdyż teren jest podmokły i usypałam kopczyki z ziemi i piasku.

Pole po zaoraniu i pozbyciu się chwastów.




Wykonanie drenażu odprowadzającego wodę opadową z terenu pola.



Usypywanie kopczyków w celu poprawy przepuszczalności wody. Na kopczykach posadzona będzie lawenda.




Na tak przygotowanej ziemi rozwinęłam geowłókninę i w miejscach do sadzenia lawendy porobiłam nacięcie na tyle duże, żeby nie przeszkadzały w rozroście lawendy.




 Ze względu na duże przyrosty lawenda została posadzona w odległościach 60 cm. Pozwoli to na swobodny rozrost.


Tak posadzoną lawendę podlewałam obficie przez pierwszy tydzień  - codzienne. Starałam się robić to wczesnym rankiem, gdyż lawenda nie lubi wieczornego zraszania. Po tygodniu podlewałam już konewką co 2, 3 dni, uważając by lać wodę pod krzak lawendowy.


środa, 12 października 2016

Koty

Dzisiaj będzie o mieszkańcach ogrodu, a są nimi przede wszystkim koty. Przede wszystkim, bo pozostali jego mieszkań - myszy, krety i nornice -  zostali wyparci przez koty. Koty to dobry sposób na niepożądane gryzonie, które sukcesywnie niszczą roślinność w ogrodzie.
Koty to zwierzęta terytorialne, które władają niepodzielnie obszarem, na którym żyją. Mój ogród stał się terytorium kotki, która błąkała się po zagrodach długie zimowe miesiące. Kotka dość długo była brana za lisa, przemykającego nocą przez ogród, aż pewnego wiosennego wieczoru zareagowała na "kici, kici". Podniosła swój przepiękny, lisi ogon do góry i z zadziwiającą ufnością przywędrowała pod same drzwi, przedstawiając się "miau".


Była piękna, ale zaniedbana. Pierwszy raz widziałam takiego kota. Zjadła kawałek kurczaka, wykazując się przy tym elegancją i delikatnością - brała kęsy delikatnie, nie wykazując łapczywości charakterystycznej dla błąkających się kotów. Widać było, że kotka oswojona i mieszkająca z ludźmi. Więc albo się zgubiła, albo została wyrzucona z domu, albo poszukuje dodatkowego żywiciela.


 Po długich, bezskutecznych poszukiwaniach właściciela, przygarnęłam kotkę, jak się potem okazało ciężarną.
Po 2 miesiącach przyszły na świat 4 maluchy.




Teraz moje koty stanowią nierozłączny obraz ogrodu, są jego naturalnym selekcjonerem. Pozbywają się nornic, myszy i przeganiają krety.




Dzisiaj jest 18 października 2016 r. już jesień, pogoda na zewnątrz nieciekawa, koty też wolą posiedzieć w domu - przy kominku. Skoro taka nieciekawa pogoda to może trochę wspomnień z minionego lata. zapraszam na krótki film.